Dzisiaj tekst o świętowaniu, chociaż żadnych świąt na horyzoncie nie widać 🙂 Bo to nie okazjonalny tekst „na zamówienie”, a przelanie na papier mojej tęsknoty za przeżywaniem w życiu czegoś szczególnego.
Mam wrażenie, że świętowanie wyszło z mody. Święta stały się wręcz uciążliwe. Jeszcze zachowujemy odrobinę pozorów wysyłając SMS-em jakąś rymowankę jako świąteczne życzenie, ale traktujemy święta jako po prostu czas wolny, który czymś trzeba wypełnić – bardziej lub mniej ambitnie.
A świętowanie – takie prawdziwe – to najlepsze antidotum na codzienną zwyczajność, szarość, zmęczenie, smutki, zniechęcenie, przepracowanie, nudę, nadmierne przywiązanie do „bycia w porządku, na czas, dokładnie, idealnie”. Jest człowiekowi potrzebne do życia, jak oddychanie. Bez świętowania daleko nie zajedziesz, jak samochód daleko nie zajedzie bez naładowanego akumulatora.
Istota świętowania
Pamiętacie pierwszy opis stworzenia świata z Księgi Rodzaju? Autor tego opisu bardzo obrazowo pokazuje, jak Bóg ciężko pracuje przez 6 dni i stwarza po kolei różne „elementy” świata oraz człowieka, a następnie siódmego dnia odpoczywa. Dosłownie „powstrzymuje się od pracy”, „nie wykonuje żadnej pracy”. I dzień ten, dzień odpoczynku, nazywa świętym. Dzień „nicnierobienia” nazywa świętym.
Co ciekawe, do tego „nicnierobienia” od razu zaprasza człowieka. Stworzył go przecież szóstego dnia, czyli tuż przed dniem świętego „nicnierobienia”. Człowiek nie wykonał jeszcze żadnej pracy. Od czego ma odpoczywać? To Bóg się natrudził i logiczne jest (mówiąc po ludzku), że potrzebuje odpoczynku. Ale człowiek? Jest świeżutki, wypoczęty, niespracowany…, a Bóg go zaprasza do „nicnierobienia”.
Myślę, że to dlatego, że Bóg chce po prostu cieszyć się swoim dziełem, spokojnie podziwiać wszystko, co stworzył, bo przecież to wszystko jest piękne i dobre. Chce również, aby pierwsze, czego człowiek doświadczy było trwaniem w Bożej obecności, relaksowaniem się „na kolanach Boga”, czystym radowanie się obecnością Stwórcy, zanurzaniem się w chwale Bożej i „ładowaniem się” stwórczą mocą Bożą. Chce, aby człowiek cieszył się obecnością drugiego człowieka. Chce, aby człowiek podziwiał i radował się wszystkim wspaniałymi stworzeniami, które mu Bóg podarował. Myślę, że Bóg chce, aby człowiek doświadczył cudu relacji, w jakie od razu zostaje wprowadzony: w relację z Bogiem, swoim Stwórcą, w relację z drugim człowiekiem i w relacje z innymi stworzeniami Bożymi. Bóg chce, żeby tego doświadczenia nie zakłócało żadne zmęczenie, żadne zniechęcanie, żadne „planowanie co trzeba jeszcze zrobić, a czego jeszcze nie zrobiłam, a co mi się nie udało…”
Pomimo, że nie mieszkamy już w raju, to jednak wciąż sensem świętowania jest
nicnierobienie, zanurzanie się w Bogu i doświadczanie cudu relacji.
Jeżeli tak to Bóg wymyślił i nigdy tego nie odwołał to znaczy, że dla naszego życia takie świętowanie jest absolutnie potrzebne. Tylko takie świętowanie daje pełen reset, tylko takie ładuje nasze baterie do zmagania się zżyciem.
Wniosek z tego taki, że aby w życiu człowieka dobrze się działo, najpierw powinien świętować, a dopiero potem zająć się pracą. A czy nie robimy odwrotnie?
Świętowanie to istotna część twojego życiowego rytmu
Człowiek jest istotą rytmiczną. Wiemy, że nasze fizyczne życie podlega rytmom. Im bardziej żyjemy zgodnie z tymi rytmami, tym dla nas lepiej. Niestety, często nie pamiętamy o tym, że nasze życie psychiczne i duchowe również podlega rytmom.
Pięknie pisze o tym Kohelet:
„Wszystko ma swój czas, i jest wyznaczona godzina na wszystkie sprawy pod niebem*: Jest czas rodzenia i czas umierania, czas sadzenia i czas wyrywania tego, co zasadzono, czas zabijania i czas leczenia, czas burzenia i czas budowania, czas płaczu i czas śmiechu, czas zawodzenia i czas pląsów, czas rzucania kamieni i czas ich zbierania, czas pieszczot cielesnych i czas wstrzymywania się od nich, czas szukania i czas tracenia, czas zachowania i czas wyrzucania, czas rozdzierania i czas zszywania, czas milczenia i czas mówienia, czas miłowania i czas nienawiści, czas wojny i czas pokoju” (Koh 3,4-8).
Całe nasze życie wpisuje się w jakieś rytmy, na które mamy duży wpływ. Świętowanie jest konieczne, aby utrzymać w równowadze nasze życiowe rytmy, a to z kolei pozwala zachować zdrowie i dobrze się rozwijać we wszystkich trzech wymiarach naszego człowieczeństwa, czyli fizycznie, psychicznie i duchowo.
Rytm oznacza, że coś jest cykliczne, powtarzalne, dopełniające, uzupełniające. I takie powinno być świętowanie.
Czym wypełnić świętowanie?
1. Pozwól sobie i innym na nicnierobienie
Już od stworzenia świata podstawową treścią świętowania było powstrzymanie się od pracy. Żydzi bardzo poważnie traktowali Boże zalecenie: „W tym dniu nie będziesz wykonywał żadnej pracy” i stworzyli mnóstwo szczegółowych przepisów regulujących to, co można, a czego nie można w dniu odpoczynku.
Chociaż chrześcijan nie obowiązują te przepisy, to jednak wspominam o tym, aby podkreślić, jak sprawa „nicnierobienia” była ważna od zawsze. Ważna jest i teraz, bo w naszych przykazaniach kościelnych mamy: „Pamiętaj abyś dzień święty święcił”. Jednak akcenty rozłożone są teraz nieco inaczej. Nie chodzi już o drobiazgowe zachowanie zewnętrznych przepisów, a o nasze własne (czyli w naszym własnym sumieniu) osądzenie, które prace w dniu świątecznym są konieczne, a które nie i dlaczego.
Czy przygotowanie obiadu dla rodziny jest konieczne i dlaczego?
Czy pranie w dzień świąteczny jest konieczne i dlaczego?
Czy wyprawa rodzinna do galerii handlowej jest konieczna i dlaczego?
Czy wyjście rodzinne do kawiarni jest konieczne i dlaczego?
Czy przeglądanie stron w internecie jest konieczne i dlaczego? I czy to w ogóle jest praca?
Czy przejazd taksówką do przyjaciół jest konieczny i dlaczego?
Twoje inne pytania…
Pamiętaj, że chodzi nie tylko o twoje nicnierobienie, ale również pozwolenie innym ludziom na nicnierobienie.
2. Doświadczaj relacji z Bogiem i z ludźmi
* Spotkaj się z Bogiem
Jest wiele sposobów na spotkanie z Bogiem.
Możesz spotkać się z Nim liturgicznie i sakramentalnie.
Możesz spędzić czas z Jego słowem zapisanym w Biblii.
Możesz wybrać się np. do lasu i w ciszy podziwiać, jak pięknie ten las stworzył i wspólnie z lasem oddawać Mu cześć. Być może współcześnie zbyt rzadko wykorzystujemy możliwość spotkania Boga w przyrodzie. A to przecież Jego dzieło, a przez dzieło najlepiej poznaje się twórcę.
Jest jeszcze inny sposób na spotkanie z Bogiem – wciąż mało w naszych rodzinach wykorzystywany. Chcę cię zachęcić do opowiadania o wielkich dziełach Bożych, które widać w historii i w życiu różnych ludzi (zupełnie ci obcych, ale też twoich znajomych i w twoim własnym). Mówiąc językiem współczesnym, chodzi o storytelling, ale nie taki ogólny (modny obecnie), a bardzo szczególny, bo biblijny.
Zachęcam cię, abyś do swojego świętowania dnia świętego włączyła taki storytellingu, który cementuje to, co kruche (a relacje rodzinne są kruche), wzmacnia to, co wątłe, buduje to, co powinno się rozwinąć, dolewa entuzjazmu i nadziei tam, gdzie zakradła się wątpliwość, wnosi radość, która dodaje skrzydeł… O jaki konkretnie storytelling chodzi? Taki, który polega na opowiadaniu historii o wielkich dziełach, które Bóg czyni dla człowieka i dla wszystkich swoich stworzeń. Takie opowiadanie historii praktykowali Żydzi od początku swojego istnienia i trudno byłoby znaleźć jakiś inny naród na świecie, który byłby tak świadomy siebie, z tak silnymi i scementowanymi rodzinami i w tak bliskich relacjach z Bogiem.
Słowo wypowiadane, malujące obrazy, przywołujące wydarzenia, wskrzeszające osoby ma niezwykłą moc.
Spróbuj. Zostań opowiadaczem historii, a zobaczysz, jak świat w tobie i wokół ciebie będzie się zmieniał na korzyść.
Oczywiście nie chodzi o opowiadanie historii jakichś tam, a o historie biblijne.
Jak to zrobić?
W dni święte wprowadź zwyczaj, że zamiast oglądania filmów czy czytania książeczek dzieciom opowiadasz lub opowiadacie sobie wzajemnie historie biblijne. Jeżeli nie masz rodziny, to spotkaj się z koleżankami i sobie opowiadajcie. Albo zajmując się wnukami – opowiadaj.
Wymaga to wcześniej przygotowania. Przeczytania jakichś fragmentów biblijnych. Pomyślenia, o jakich osobach czy wydarzeniach chcesz opowiadać. Jakie prawdy chcesz przekazać. Zastanowienia się, o co chodzi np. w tych trudnych wydarzeniach, gdzie trup się gęsto ściele. Bo przecież nie znalazły się w Biblii po to, żeby nas teraz straszyć.
Jednym słowem biblijny storytelling wymaga przygotowania i zaangażowania. Ale to inwestycja, której dobre skutki szybko odczujesz.
* Spotkaj się z innymi ludźmi
Sądzę, że ten aspekt świętowania najłatwiej nam wychodzi. Często wręcz do tego aspektu ograniczamy świętowanie. Być może dlatego, że naturalnie potrzebujemy być wśród ludzi i dzielić z nimi zarówno radości, jak i smutki.
Więc wykorzystaj tę swoją naturalną ludzką skłonność i odwiedź lub zaproś bliskich do siebie, albo gdziekolwiek chcesz. Niech każda okazja do świętowania będzie też okazją do spotkania z ludźmi.
* Spotkaj się sama ze sobą
Dobrze jest znaleźć czas, by pobyć tylko ze sobą. W tym mocno zabieganym życiu mamy coraz mniej okazji i czasu, by pobyć tylko ze sobą. Często już nawet nie widzimy takiej potrzeby, albo uważamy, że to strata czasu, albo wręcz boimy się takiego czasu w pojedynkę.
Bez czasu
Zachęcam cię bardzo, aby właśnie w dzień świąteczny znaleźć czas dla siebie. Ale nie chodzi mi o to, żebyś zrobiła sobie wspaniałą kąpiel przy świecach (chociaż i to ważna sprawa J ). Chodzi o czas na spotkanie ze sobą – czas na usłyszenie swoich myśli i swojego serca, czas na zastanowienie się, co Bóg do ciebie mówi i co to oznacza w twoim życiu. Czas na zastanowienie się, jaką jakość mają twoje relacje z innymi ludźmi – tymi najbliższymi i tymi dalszymi.
Bez takiego świątecznego spojrzenia do swojego wnętrza, trudno jest sensownie funkcjonować w zabieganym codziennym dniu.
Warunek udanego świętowania
Świętowanie to czas, w którym nie ma miejsca na stare kwasy. Po prostu świętowanie się nie uda, czyli nie odpoczniesz, nie napełnisz się radością, nie wyciszysz, nie wyluzujesz, nie zresetujesz…, jeżeli w dzień święty wejdziesz ze starymi kwasami.
Przed świętowaniem spójrz w siebie. Co tam przechowujesz? Pamięć o nieprzyjemnym słowie, które powiedział mąż? Niesprawiedliwą ocenę swojego szefa? Uszczypliwą uwagę swojego pracownika lub koleżanki? Złość na siebie, że znowu nakrzyczałaś na dziecko?
Tego kwasu w nas może być naprawdę dużo. A nawet jeśli jest w tej chwili malutko, to i tak z biegiem czasu kwas urośnie, spęcznieje, przysłoni realny świat.
Przed świętowaniem to wszystko ma odejść. Ma być wyrzucone. Wyczyszczone. Wymazane. Do zera. Inaczej do twojego wnętrza nie wejdzie czystość i prawda, bez których świętowanie będzie tylko udawaniem, sileniem się na zachowanie pozorów, a nie autentycznym świętowaniem.
Co świętować?
Jest wiele okazji i powodów do świętowania. Te, do których jesteśmy już przyzwyczajone, bo np. wynikają z kalendarza lub wcześniej ustalonego terminu (niedziele i święta, rocznice, urodziny, imieniny, chrzciny, śluby…).
Ale jest też wiele innych okazji i powodów, by świętować, a na ogół tego nie robimy.
Dlatego teraz zrób tak:
Zakończyłaś projekt – świętuj!
Twoja córka przełamała się i powiedziała wiersz na scenie – świętuj!
Odnalazłaś swoją dawną przyjaciółkę – świętuj!
Przeprosiłaś sąsiadkę – świętuj!
Mąż ułożył inaczej grafik w swojej pracy i teraz wieczorami będzie w domu – świętuj!
Podzieliłaś się z kimś jakimś dobrem i dzięki temu zmieniłaś czyjś świat na plus – świętuj!
Naucz się świętować z powodów drobnych, nieoczywistych, niespodziewanych, ale ważnych dla ciebie i twoich najbliższych.
Świętowanie pomaga zobaczyć jakieś zwycięstwo. Jest jak wyraźna kropka nad „i”. Świętuj, nawet jeśli wydawać się będzie światu, że to żaden powód do świętowania. Ważne, że dla ciebie jest ważny.
Świętowanie lubi systematyczność i konsekwencję, a więc jak postanowisz, że będziesz świętować np. zakończenie każdej trudnej sprawy, albo każde przezwyciężenie lęku przed wizytą u dentysty, to świętuj systematycznie i konsekwentnie.
Warto szukać wciąż nowych powodów do świętowania, ponieważ:
– wprowadzasz korzystny rytm do swojego życia,
– wchodzi ci w krew docenianie nie tylko spraw wielkich, ale też małych i drobnych, które mają przecież na nasze życie ogromny wpływ,
– uczysz się dostrzegać, że nie wszystko zawdzięczasz sobie,
– doładowujesz się wspaniałą pozytywną energią, która ci daje siłę do nowych zwycięstw,
– co dodasz do tej listy od siebie?
Sercem świętowania jest radość
Wiesz zapewne, że jak człowiek się stresuje to uwalnia się do krwi kortyzol. A nadmiar tego hormonu czyni w naszym organizmie spustoszenie. Dobrze jest mieć w zanadrzu sprawdzone sposoby na pozbycie się tego nadmiaru. Dobrym i bezpiecznym sposobem jest zwiększanie poziomu endorfin, zwanych hormonami szczęścia.
Ale skąd te endorfiny wziąć? Zwłaszcza tak „na zawołanie”?
Jest na to sprawdzony, bezpieczny sposób:
Świętuj!
Znajdź szybko powód/okazję do świętowania i świętuj całą sobą!
Widziałaś kiedyś jakieś świętowanie na smutno? Jakichś ludzi, którzy świętowali i byli smutni? (Oczywiście mówię o prawdziwym świętowaniu, a nie udawaniu świętowania). Raczej trudno sobie wyobrazić świętowanie na smutno.
Świętowaniu towarzyszą uśmiechnięte buzie i wielka RADOŚĆ. Radość wyrażona na zewnątrz i wypełniająca od środka.
I o to właśnie chodzi. Śmiech, radość, wdzięczność, zachwyt, rozkosz, przyjemność, luz, ukojenie… uwalniają endorfiny, hormony szczęścia, z którymi kortyzol nie ma szans.
Świętując czujemy się dobrze i tego „dobrego czucia się” wystarcza na długo (nawet jeśli trzeba później pozmywać tonę talerzyJ )
Sposobów na świętowanie może być mnóstwo.
Możesz przygotować ucztę, wybrać się na spacer, zrobić wspaniałą kąpiel, pojechać na wycieczkę, pójść do teatru, posłuchać ukochanej muzyki, poleżeć na łące jak Dyzio Marzyciel…… Lista może być bardzo długa.
Ale w świętowaniu nie chodzi o sposoby, bo to sprawa choć ważna, to jednak tylko „techniczna”. Chodzi o to, czym twoje świętowanie jest wypełnione. Sprawdzaj więc, ile radości jest w twoim świętowaniu.
„Ilość” i intensywność radości możesz łatwo zwiększyć. Radość należy do tych uczuć, które rosną, gdy są PODZIELONE, rozdane, puszczone w ruch, podarowane innym. Tym więcej masz radości, im bardziej ją z kimś dzielisz.
A więc nie zamykaj się ze swoją radością. Nie raduj się sama. Nie świętuj sama. Podziel się. Zaproś innych do swojej radości.
Pamiętasz, co zrobiła Maryja po rozmowie z Aniołem, który ją przywitał „Raduj się, pełna łaski”? Pobiegła natychmiast do Elżbiety, żeby swoją radością się podzielić.
Nawet jeśli pod ręką nie masz żadnej Elżbiety czy Basi, żadnego Jacka czy Adama, to masz Boga, z którym możesz się radością dzielić, razem z Nim świętować. Masz też cały stworzony świat, który – chociaż bezsłownie – chętnie weźmie udział w twojej radości. Skoro może oddawać chwałę Bogu, to i z tobą może się radować.
A więc nigdy nie jesteś sama. Zawsze masz z kim świętować i podzielić się radością.
Radosnego i częstego świętowania życzę!
Pozostaw komentarz